Co dziś pacjenci z cukrzycą mówią o doświadczeniu epidemii? Jak to wpłynęło na ich leczenie?
Anna Śliwińska: Pacjenci z wyrównaną cukrzycą, dobrze kontrolowaną nie zgłaszali poważniejszych problemów z dostępem do leczenia, poza tym że potrzebowali recept na kontynuację terapii. Jeżeli pacjent miał to pod kontrolą, właściwie nie borykał się z poważniejszymi wyzwaniami w czasie lockdown’u. Natomiast istotnym problemem, z którym musieli się pacjenci zmierzyć, było odkładanie na później planowanych zabiegów, np. okulistycznych. Poza tym dla osób z cukrzycą to doświadczenie wiąże się przede wszystkim ze strachem, ponieważ dużo się mówiło na początku epidemii o tym, że ludzie z cukrzycą są narażeni na cięższy przebieg COVID-19. Mówiono także, że sama choroba cukrzycy zwiększa prawdopodobieństwo zakażenia się wirusem, co na szczęście okazało się nieprawdą. Chorzy z cukrzycą źle wyrównaną i powikłaną, długoletnią i chorzy w senioralnym wieku rzeczywiście czuli przez ten cały czas duże napięcie i poważny lęk o siebie. Myślę, że to doświadczenie wpłynęło negatywnie na nas wszystkich, także dla naszego stowarzyszenia był to trudny czas. Nie realizowaliśmy żadnych spotkań, także z pacjentami. Ludziom doskwierało uczucie osamotnienia.